Brokułowe szaleństwo

Od paru dni, chciałam się podzielić ważnym, kulinarnym wydarzeniem w moim życiu. Bowiem od jakiegoś czasu miejsce w moim sercu zajęły brokuły. I nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale od pierwszego... kęsa. Jakkolwiek to śmiesznie nie brzmi. A było to tak...
Moja miłość zaczęła się w znanym fast-foodzie. Nałogowo nie rozłączałam się z brokułami, z McDonalda. Śniłam, marzyłam i co rusz, gdy przechodziłam blisko wyżej wymienionego miejsca, ustawiałam się w kolejce żeby wydać 5,50 za porcję zielonych pyszności w panierce. Nigdy wcześniej nie miałam tak pozytywnego nastawienia do tego warzywa, z tego oczywistego względu, że nigdy go nie próbowałam. Ale co by dobrego nie było za dużo, miłość łączy się również z cierpieniem. Mój portfel postawił mi ultimatum, albo brokuły, albo on odchodzi w nicość (i to zupełnie pusty!). Jak widać musiałam wymyślić coś, co pozwoliło by mi nie wydawać kolejnych pieniędzy, a nadal kosztować tego rarytasu. Tak więc sama stanęłam w kuchni i rozpoczęłam swoją małą bitwę...


Jak zrobić?
Żeby zrobić podobne 'danie' w swojej kuchni, należy umyć dokładnie bukiet zakupionych brokuł, osuszyć je i pokroić na kawałki według własnego uznania. Potem do gotującej, osolonej wody należy wrzucić brokuły na ok. 7-8 min. Nie przekraczać czasu. Wyjęte z garnka brokuły, obtoczyć w mące, jajku a na końcu w bułce tartej i wrzucić na patelnię. Smażyć na złocisty kolor z każdej strony. Gotowe :-)
Do zrobionych brokuł można także przyrządzić sos śmietanowy (majonez+śmietana 18%) Smakuje to razem pyyysznie! (ale także kalorycznie)
Przepis jak widać niezbyt skomplikowany. Nie oszukujmy się, nie będzie to do końca wyglądało tak 'idealnie' jak na wyżej przedstawionym rysunku, ale zapewniam, że jest baaardzo smacznie!