Słowa / The Words (2012)

czas trwania: 1h, 36 min produkcja: USA
We all make difficult choices in life. 
The hard thing is to live with them.

Właśnie takich filmowych momentów na swojej równie 'filmowej kanapie' z napięciem wyczekuje... kiedy po wielu produkcjach - zabawnych, smutnych, cudownych, podobnych do siebie, tandetnych, zupełnie różnych, inspirujących, natrafiam właśnie na TAKI film, który zdecydowanie mnie czymś urzeka... I daje dodatkowe pole mojej wyobraźni. I to właśnie ten typ, jeden z wielu, który jak najbardziej mi odpowiada.

Nie jestem fanką Bradleya Coopera. Ups. Ugly truth, ale tak właśnie jest. I może jego udział w Kac Vegas i Poradniku Pozytywnego Myślenia da się jeszcze jakoś przeżyć to jednak muszę przyznać, że w żadnych stopniu nie przyciąga mnie do ekranu. Ani grą aktorską, ani wizualnie. Z kolei, film The Words obejrzałam z niekłamaną przyjemnością. I to chyba na nim trzeba by się skupić...

Historia w filmie jest według mnie oryginalna i dość pomysłowo przedstawiona. Dobrze ukazane są emocje i problemy z jakimi musi borykać się młody pisarz... brak weny czy niewystarczające umiejętności mogą popychać do robienia różnych rzeczy... 'niestosownych' patrząc z punktu widzenia artysty. Czasami mozolne starania i ciągłe dążenie do celu to nie wszystko. Trzeba dokonywać trudnych wyborów - wyboru, który kiedyś może powrócić jako stłumione niegdyś sumienie, które nie chce dać spokoju. Czy warto kreować siebie i dążyć do celu, mając jednocześnie świadomość, że nigdy nie dogoni się własnych marzeń? Jaki to ma sens? Czy można ukraść czyjeś emocje i wspomnienia? Tego dowiedziecie się podczas tej 1h, 36 min.

To co w tym filmie, zaciekawiło mnie najbardziej to fakt, jak trudno być spełnionym, docenionym artystą. W pewnym sensie jest skazany na wielką niewiadomą, na loterię, gdzie cierpi się na pewnego rodzaju 'wyjątkowość' i brak zrozumienia. Gdzie kreuje się własny świat, który nie każdemu się podoba. Często także i samemu autorowi. Ciągłe dążenie do perfekcji i samozadowolenia. Osamotnienie, bo tylko on w stanie jest to zrozumieć i cokolwiek zmienić.

Cała aranżacja i sposób przedstawienia tej historii jest przyjemna w odbiorze. Nic nie razi, ogląda się 'gładko', jak dla mnie z zaciekawieniem. Film dający do myślenia, pobudzający umysł do refleksji. Pouczający, które zostawia 'wolne pole' dla widza. Jeżeli macie wolny, obojętnie jakiej pory roku, wieczór to warto sobie zarezerwować miejsce siedzące z gorącym kubkiem herbaty właśnie na ten film, tak więc serdecznie polecam :) Warto także napisać, że fabuła The Words jest oparta na niemieckiej noweli Lila, Lila Martina Sutera, wydanej w 2009 roku. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się wyłowić tę książkę ;)

Ocena: ciekawy film z nutą uroku




PS Ben Barnes - call me, wife!
PS2 Wiosno, wiosno... no choć już, no

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz