czas trwania: 1h, 30 min produkcja: USA |
I wanna rob.
Historia na podstawie prawdziwych zdarzeń.
Podeszłam do tego filmu z entuzjazmem. Krążyłam po sklepie caluteńkie 1,5h żeby poczekać na Bling Ring... No cóż, szkoda, że nie obejrzałam go w domu, bez zbędnego czekania. No, ale nie może być zawsze tak kolorowo... nawet jak się okazuje w kinie. /Chociaż obraz był dobry!/
Fabuła filmu opowiada o nastolatkach, którzy okradają celebrytów, gwiazdy w Los Angeles. Gdzieś w tej fabule z napięciem oczekiwałam obrotu akcji, coś co pozwoliło by mi poczuć chociaż małą adrenalinę, sens, jakieś moralizatorskie dno, ciekawe rozmowy, teksty... no, cokolwiek. Nawet muzyka wydawała mi się średnia na tle całego filmu, ale to chyba kwestia gustu. Jedynie co mi się podobało to gra aktorów (coś dla fanów HP - Emma Watson). Całkiem rzecz biorąc - przekonywująca. Sami bohaterowie nie porywali swoimi charakterami. O ile w ogóle można się tak wyrazić. Jak dla mnie, rozpuszczeni materialiści. Może błędem był po prostu mój niemały entuzjazm, kiedy szłam na ten film. Spodziewałam się wiele, a w efekcie po prostu żałowałam. Na pewno za jakiś czas zrobię do 'Bling Ring' drugie podejście, gdyż nie dają mi spokoju pozytywne komentarze ludzi, którym ten film jednak się podobał. Z czystej 'ciekawości'.
Jeżeli chciała bym doszukiwać się plusów to można zaliczyć, że jest to historia na podstawie faktów. Po cichu, liczyłam, że mogły to być jeszcze stylizacje, jednak nic nadzwyczajnego nie przykuło mojej uwagi. Podsumowując, jeżeli macie trochę czasu 'do zabicia' to można z braku laku zajrzeć, jednak (moim zdaniem) nie spodziewajcie się żadnych fajerwerków w postaci refleksji czy zauroczenia... nic takiego w moim przypadku (niestety) nie nastąpiło.
ocena: LA na zabicie czasu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz